W noc z 31 października na 1 listopada w sposób wyjątkowy zaciera się granica między światem żywych i umarłych. Wiedzieli o tym nasi przodkowie, celebrując ten niezwykły czas we właściwy sobie sposób. W zależności od wierzeń kultywowali różne formy dziękczynienia dla dusz, które opuściły już ziemski padół. Czy to dla pojednania, czy dla zaskarbienia sobie przychylności zaświatów, zaduszkowa rytualistyka, posiadała bogactwo form, które można było wpleść w konwencje tego niezwykłego czasu. Poczynając od jadła zanoszonego na groby bliskich, aż po palenie ognisk w celu wskazania zabłąkanym duszom drogi do Nawii. Owe ludowe obrzędy stały się również inspiracją dla ,,Dziadów” Adama Mickiewicza. Dzisiaj, my współcześni również czcimy pamięć, tych, których już z nami nie ma. Wprawdzie nie czynimy tego z tak wielkim rozmachem, ale w dalszym ciągu przyświeca nam świadomość nieuchronności śmierci. Misteria wszystkich świętych, to przede wszystkim czas kontemplacji nad życiem, jego znaczeniem, jak również oswajanie się z tym, co na co dzień zwykliśmy wypierać. Przyjęło się uważać, że jest to smutny czas. Może i jest dla tych, dla których śmierć jest tylko końcem i dla tych, którzy nie mogą się pogodzić z odejściem ludzi, których kiedyś darzyli uczuciem. Paradoksem jest, że mimo iż eksplorujemy inne planety, a nasz postęp technologiczny święci erę świetności, to nadal nie wiemy, czym jest nasze życie, a w konsekwencji lękamy się, tego, że mogłoby się już nie wydarzyć. Wydaje się, że do tej prawdy musimy dojść samodzielnie, każdy indywidualnie wedle swojej gotowości i warunków osobniczych. Wspólnie jednak możemy łączyć się w swojej zadumie, przygotowując przestrzeń w naszych sercach i oczekując na informację z tego świata i nie z tego świata.