Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w nas ludziach taka duża potrzeba przynależności? Wydaje się, że to kluczowe pytanie, kiedy poszukujemy siebie. Społeczna tożsamość z definicji wkłada nas w ramy uzgodnionej rzeczywistości, kiedy posługujemy się mapą, mamy pewność, że gdzieś dotrzemy, prędzej, czy później, ale na pewno. Przecież ktoś wytyczył już szlak, a jeśli to uczynił, to z pozycji autorytetu jego w prawo lub w lewo wydaje się ważniejsze niż nasze… Kiedy wyrzekamy się siebie, nasz wewnętrzny kompas pokrywa rdza dewaluacji, a z takiej pozycji znacznie łatwiej popaść w iluzję autorytetu. W tej sytuacji mamy do czynienia z dwoma kluczowymi zagadnieniami: przynależność i autorytet, czyli ważność. Człowiecza chęć bycia częścią czegoś większego jest naszym pierwotnym konstruktem, ale eksplorując i podążając za współczesną myślą humanistyczną, możemy na siebie, czyli człowieka XXI wieku patrzeć w sposób wieloaspektowy i wielowątkowy, a taka pozycja wyjściowa daje nam pewnego rodzaju wolność decydowania o sobie. A więc akceptując strukturę kośćca stworzenia, możemy w dalszym ciągu zachować wewnętrzną suwerenność podążania za głosem własnego serca, czyli niczym nieskażony indywidualizm. Świadomość wynikająca ze zrozumienia siebie, a co za tym idzie pojęcia człowieka, jako gatunku jest kwestią kluczową na drodze duchowego poznania. Na tym etapie możemy zadecydować o roli, jaką chcemy pełnić w naszym śnie. Czy w tej sztuce życia, jestem tylko owcą, podążając za swym pasterzem, czy jestem wilkiem, który decyduje o swoim dniu? Tym samym co samotnie przemierza górskie szlaki i tym samym, co pewność ma, że jego wataha da mu oparcie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Jak sądzisz, co jest tobie dzisiaj bliższe? Wiem, że twój wilczy charakter jest na tyle silny, aby wybudzić się z każdej iluzji. Renegaci na pokład, już czas, aby zasiąść za sterem własnego okrętu!