Człowiek współczesny, dumny ze swego realizmu, świat snów zepchnął na peryferia swojego świadomego doświadczania. Rzeczywistość, czyli obszar naszej dziennej egzystencji dla wielu jest jednym realnym światem. I nie ma w tym nic złego, gdyż bycie obecnym tu i teraz, to największa sztuka mająca swoją premierę na planie fizycznym. Największa, a zarazem najtrudniejsza umiejętność życia. Zaskakująco prosto brzmią nasze ludzkie prawdy, ale zdecydowanie nie są najłatwiejsze, jeśli chodzi o ich praktykowanie. Uzgodniona rzeczywistość to źródło naszych emocji, tych co wznoszą nasze dusze, jak i tych, co do najprzyjemniejszych nie należą. Często te drugie, odgrywają rolę naszych surowych, ale i najlepszych nauczycieli. A jak to się ma do naszych snów? Otóż i ten wymiar doświadczania ludzkiej istoty może pomóc nam w zrozumieniu siebie. Gdy zasypiamy, budzimy się do innej formy istnienia. Śnimy historie, które nigdy się nie wydarzyły oraz takie, które w swym logicznym zrozumieniu, tej logiki nie posiadają. W naszych snach jesteśmy stworzycielami świata, w którym czas i przestrzeń nie mają nad nami żadnej władzy. Gdy śnimy, nasze sny są dla nas realne tak jak nasze doświadczenia na jawie. Więc skąd pewność, czym jest rzeczywistość? Skąd wiem, że to, co śnimy, jest nierealne? A może jest zupełnie inaczej… ”Śniło mi się dziś w nocy, że byłem motylem, i teraz nie wiem, czy jestem człowiekiem, który śnił, że jest motylem, czy może motylem, który śni teraz, że jest człowiekiem”.
więcej na temat snu przeczytacie tutaj:
https://dreamteacherart.blogspot.com/2018/03/prawdziwe-zycie-rozpoczyna-sie-wtedy.html